piątek, 7 grudnia 2012

Bregava Trans
Dziś rano jechałam autobusem relacji Stolac-Mostar ok. 35 km. Trasa ta jest obsługiwana przez firmę Bregava Trans (Bregava od rzeki przepływającej przez Stolac). Jest to chyba jedyna firma autobusowa w Europie, jakby na to nie spojrzeć na zachód od Polski, która trasę 35 km jest w stanie pokonać w 2 godziny bez żadne refleksji, że to może drobna przesada. Za tę przyjemność płaci się 6 KM, czyli 12 zł. Długość jazdy zależy od literki przy godzinie kursu. Może być P (bite dwie godziny jazdy), D (godzina i dziesięć minut) i R (która, w zależności od jeszcze nie odkryłam czego, może odpowiadać D lub P lub niecałej godzinie). Autobusy są przeważnie stare, nieogrzewane. Dziś był jednak kurs wyjątkowy. Autobus 7 km od Stolac się zepsuł. Pierwszy raz. Potem kolejne pięć. Za każdym razem schemat działania był ten sam. Pomocnik kierowcy z jebiga (bośniacki odpowiednik k...a) na ustach wychodził z autobusu zabierając ze sobą gazetę, szedł do silnika, chwilę pogrzebał, krzyczał na kierowcę żeby odpalał, kierowca odpalał, autobus też, pomocnik wycierał ręce w gazetę, którą następnie wyrzucał do rowu. Bardzo chciałam, żeby autobus zepsuł się jeszcze parę razy i żeby pomocnikowi w końcu zabrakło gazety i żeby pożałował, że ją tak bezmyślnie wyrzucał, ale niestety nic takiego nie nastąpiło. Ilość gazety była obliczona na długość trasy i napraw. 
Krótkie odejście od tematu. Bardzo nie lubię jak ktoś wyrzuca śmieci nie do śmietnika, ale do lasu, rzeki, rowu, itd. Nie rozumiem tego i wkurza mnie to. Tutaj jest to normalne. Nikt się tym nie przejmuje. Moim zdaniem dlatego, że w Bośni poczucie odpowiedzialności za coś wspólnego właściwie nie istnieje, a śmieci jest wszędzie tak dużo, że ta jedna gazeta i tak nie zrobi różnicy. Tutaj śmieci w lesie są czymś absolutnie normalnym. Możesz mieć ładnie wokół domu posianą trawę i kwiatki, a za płotem wysypisko.
Wracając do tematu. Kurs, którym jechała oznaczony był literką D, czyli autobus powinien jechać godzinę i dziesięć minut. Przez regularne psucie się i naprawy wiedziała, że będziemy mieli opóźnienie i to spore. Ale miałam wrażenie, że w całym autobusie tylko ja się tym przejmuje. Wypchany po brzegi przez uczniów, studentów, osoby jadące do pracy autobus był bardzo wesoły, zrelaksowany i w ogóle nie przejmujący się tym, że spóźni się na zajęcia, do pracy, spotkanie. Nikt nie wyciągał telefonu, żeby nerwowo poinformować, że się spóźni, nie komentował. Wszyscy wspierali pomocnika kierowcy, żartowali, uśmiechali się. Polako! (spokojnie, powoli) jak się tutaj mówi. Ja też starałam się nie stresować, ale nie mogłam. Po prostu nie potrafiłam nie przejmować się tym, ze w Mostarze ktoś będzie na mnie czekał. Już snułam całą sieć tragedii, którą spowoduje moje spóźnienie. Starałam się patrzeć na widoki, które są naprawdę przepiękne na tej trasie, ale ciągle patrzyłam na zegarek. I zazdrościłam. Zazdrościłam moim współpasażerom ich podejścia do rzeczy od nich niezależnych. I tego polako.
Bregava Trans wjechała na dworzec autobusowy w Mostarze dokładnie o 9.10. Zgodnie z rozkładem. W Bośni naprawdę wszystko jest możliwe.
A jeśli ktoś miałby ochotę przyjechać to bardzo proszę - Rozkład jazdy "Bregava Trans"
Stolac-Mostar
poniedziałek-piątek
5.30, 5.50, 6.20, 6.30, 6.45, 8.00, 10.25, 11.10, 11.30, 13.00, 13.45, 17.10, 18.15
sobota
5.30, 5.50, 6.30, 8.00, 10.25, 11.10, 13.45, 17.10, 18.15
niedziele i święta państwowe
5.30, 6.30, 9.00, 11.10, 13.45, 17.10, 18.15
Mostar-Stolac
poniedziałek-piątek
6.40, 6.45, 8.50, 10.25, 11.30, 13.15, 13.30, 15.00, 15.15, 16.10, 17.10, 18.30, 19.36, 20.30
soboty
6.45, 10.00, 13.30, 15.00, 15.15, 16.10, 17.10, 19.36, 20.30
niedziele i święta państwowe
6.45, 10.00, 15.15, 17.10, 18.30, 19.36, 20.30
przedmieścia Mostaru
góry wokół Mostaru
niemożliwe staje się możliwe


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz