środa, 4 września 2013

Złoto za zdradę, czyli o kobietach w islamskiej Bośni i Hercegowinie
Bośnia i Hercegowina to kraj niemal w połowie muzułmański. Są miejscowości czy regiony, w których islam wyznaje (przynajmniej tradycyjnie) prawie sto procent mieszkańców.
Kiedy pierwszy raz przyjechałam do Sarajeva, w którym większa część mieszkańców to muzułmanie, każdy minaret, kobieta w burce czy hidżabie, mężczyzna w kufi byli dla mnie, chociaż to brzydko zabrzmi ale jednak, orientalną zagadką. Zadawałam Christophowi, który już wtedy BiH znał całkiem dobrze, milion pytań: a jak tu są traktowane kobiety, a ile żon może mieć mężczyzna, a kto za kim nosi zakupy, a czy kobiety mogą wychodzić na miasto same, a tańczyć w klubie, a patrzeć w oczy innym mężczyznom, a czy mogą pracować, a czy mogą wyjść za mąż za mężczyznę innego wyznania. Pytania teraz naiwne, ale wtedy zadawane przeze mnie z wielkimi oczami i jeszcze większą ciekawością. Teraz bardzo wiele osób zadaje mi te same pytania :)
Tak sobie myślę, że ja wtedy tak szczerze mówiąc, oprócz tego, że Christoph BiH uwielbia, to nic o tym kraju więcej nie wiedziałam. 
Będzie więc o kobietach i islamie, zebrane z własnych obserwacji, i z tego czego dowiedziałam się od znajomych muzułmanek i muzułmanów.
Pierwsza podstawowa kwestia to taka, że islam w BiH to islam tzw. tradycyjny, przyjęty od Turków. Jest to islam otwarty i tolerancyjny, w którym rola i pozycja kobiet nie różni się od tej, którą znamy z własnego podwórka. Tak więc kobiety i same chodzą po ulicach, i tańczą w klubach, i chodzą na kawę z kim im się podoba, i patrzą w oczy jak tylko mają na to ochotę, i jak tylko znajdą pracę to też mogą pracować. Jeśli chodzi o poślubienie mężczyzny innego wyznania (mam tu na myśli przede wszystkim katolickiego Chorwata, prawosławnego Serba) to nie jest to już takie proste i nie chodzi tu o trudności formalne, ale o to, że takiej "mieszanej" parze bardzo trudno byłoby żyć w podzielonym społeczeństwie BiH.
Kobiet w hidżabie, czyli chuście zasłaniającej włosy, uszy i szyję jest niewiele. Zdecydowanie częściej można je spotykać w Sarajevie, Mostarze i Tuzli niż na prowincji. W Stolac na przykład przez cztery miesiące spotkałam jedną kobietę noszącą hidżab. Wszystkie kobiety działające w Orhideji, mimo że muzułmanki, chodziły ubrane po europejsku. Mam wrażenie, że część kobiet nosi chustę bardziej dla hm... ozdoby niż tradycji. Teoretycznie powinno być tak, że kobieta sama wybiera czy chce czy też nie nosić hidżab, rodzina nie powinna w to ingerować.
Zupełnie inaczej sprawa wygląda z kobietami ubranymi w burkę, czyli w czarną szatę zasłaniającą wszystko za wyjątkiem oczu. Te kobiety wyboru nie mają i są w BiH nazywane trochę żartobliwie ninja. Są to żony, siostry, córki, matki wahabitów. 
Wahabici to członkowie islamskiego, fundamentalistycznego ruchu głoszącego powrót do surowych źródeł. Ruch ten przywędrował do BiH na dobre po Wojnie z krajów arabskich i jest raczej traktowany z dużym dystansem a często i niechęcią przez większość społeczeństwa, jako fundamentalistyczny i sam siebie izolujący. Wahabici noszą brody, spodnie 3/4 lub 7/8 i często kufi.
Tak się złożyło, że podczas pobytu w BiH naszymi znajomymi byli przede wszystkim muzułmanie, i ci niekoniecznie przestrzegający zasad wiary czyli np. pijacy alkohol, i ci przestrzegający Ramadanu. Oprócz tego, żeby pamiętać i nie gotować dla nich nic z wieprzowiną (chociaż część z nich i ją jadła) w żaden inny sposób religia nie miała wpływu na nasze relacje.
Jeden jedyny raz poczułam co to znaczy być kobietą w konserwatywnym islamie. Pojechaliśmy z naszymi znajomymi z grupy wędrowniczo-skitourowo-górskiej i ich synem   w góry. Syn - typ intelektualisty w okularach. Ruszyliśmy do witania się. Z Christophem nie było problemu - wymienili uścisk dłoni, ale kiedy ja podałam mu rękę, ten górski człowiek oświadczył, że nie podaje ręki kobietom. Moja ręka razem ze szczęką opadły pod jego nogi. Spodziewałabym się takiego zachowania w meczecie, od wahabita, ale nie na początku szlaku w górach od chłopaka w moim wieku. Było mi głupio i czułam złość na siebie, że nie zapytałam go o powody, ale byłam tak zajęta zbieraniem szczęki i ręki, że po prostu nie zdążyłam. Wątpię też czy mogłabym go o to bezpośrednio zapytać dlatego, że w ciągu całego dnia wędrówki nie zamieniliśmy ze sobą żadnego słowa bez pośredników.
Ten młody człowiek, który nie podaje ręki kobietom i rozmawia z nimi przez pośredników, był członkiem konserwatywnego, religijnego ruchu młodych muzułmanów, który jest w BiH coraz bardziej popularny.
I chociaż przez cały rok w BiH tylko ten jeden raz poczułam, że islam, a raczej muzułmanie postawili mi jako kobiecie granice, ten raz siedzi mi bardzo w głowie. Chciałabym napisać, że jestem przecież tak otwarta i wyrozumiała, że w pełni rozumiem i akceptuję takie zachowanie, ale nie byłaby to prawda. Takie zachowanie nie wynika z tradycji i wychowania, ale z nowego trendu, który przyszedł z krajów arabskich i nie bardzo pasuje do europejskiej Bośni.
Wszystkim, którzy chcieliby troszkę zrozumieć współczesny islam w kontekście relacji damsko-męskich w BiH (i zobaczyć jak to jest nie móc wymienić z mężczyzną uścisku dłoni) polecam film "Na putu".
I na koniec ciekawostka. Przed islamskim ślubem kobieta deklaruje ile złota chce dostać od męża w razie jego zdrady. To taka odpowiedź na pytanie ile żon może mieć muzułmanin w BiH:)