Na samym początku. Sarajevo/Stolac.
Zacznę
może trochę od końca. Bo też w ten sposób planowałam swój wyjazd do
BiH. Najpierw była decyzja, potem rezygnacja z pracy, mieszkania, a na
końcu przyszło zastanawianie się nad tym co się chce właściwie robić w
tej Bośni. Zupełnie nieodpowiedzialnie:) Od razu na początku to powiem -
nie jestem bałkanofilką, nie studiowałam bałkanistyki, jadąc tutaj nie
chciałam szlifować języka, bo go nie znałam. Z Bośnią ciągle się
spieram. Raz ją uwielbiam, raz nie znoszę. Docieramy się. Chciałam
po prostu pomieszkać w innym kraju, słowiańskim, gdzie w każdej chwili
mogę pojechać/pójść w góry. I mieszkam razem z chłopakiem i dzielnym
mieszańcem rasy schroniskowej Laurą. Od 27 września. Pierwszy miesiąc w
Sarajevie zakończył się bilansem na minus w postaci ukradzionego auta.
Ale że na Bałkanach wszystko jest możliwe, auto zostało "odnalezione"
tyle że przez zniszczenia nie można było nim jeździć.
Od 29 października
jestem wolontariuszką EVS w małym kobiecym stowarzyszeniu Orhideja w
miejscowości Stolac w Hercegovinie. Po ponad miesiącu tutaj już wiem, że
cztery miesiące zaplanowane na mój wolontariat to zdecydowanie za mało.
Orhideja to stowarzyszenie, o którym marzy każde porządne koło gospodyń
wiejskich. Kobitki spotykają się prawie codziennie, robią ekologiczne
mydło, gotują, robią przetwory ze wszystkiego co się da, a głównie duni
(kto o tym słyszał?) połączenia jabłka i gruszki, jak tutaj mówią i sok z
granatu, który rośnie na co drugim drzewie. Kupiły zniszczony podczas
Wojny dom, wyremontowały go i urządziły w nim hostel. Organizują zajęcia
dla dzieci. Dla kobiet z okolicznych wsi, które podczas Wojny były w
obozach, zorganizowały cotygodniowe spotkania wsparcia. Siłą napędową
organizacji jest Minva, mama 10letnich bliźniaków (żywe złoto:). Nic
tylko się uczyć.
 |
domashnje vino |
 |
ekologiczne mydło z lawendą |
 |
jabłko i gruszka w jednym czyli dunia |
dunja to pigwa po naszemu! :)
OdpowiedzUsuńdzięki!
Usuń